Przejdź do głównej zawartości

Atlantic i Polskie Nagrania

W PRL lat 70. zachodnie płyty nadal były drogim, trudno dostępnym rarytasem. Tylko najbardziej zagorzali (i najzasobniejsi lub najobrotniejsi) fani rocka korzystali z giełd płytowych, zresztą niezbyt licznych. Pewexy z powodu wywindowanych cen i wątłej, bałaganiarskiej oferty w interesującej nas dziedzinie prawie nic nie zmieniały… Ci, którzy mieli rodzinę lub znajomych w którymś z krajów za Łabą byli w uprzywilejowanej pozycji, o ile, oczywiście, ci krewni-znajomi rozumieli-wspierali ich płytową pasję… Przytłaczającej większość rockowych fanów pozostawało  nagrywanie anglosaskiego rocka z audycji Polskiego Radia, bądź przegrywanie z tych zagranicznych płyt, które akurat krążyły w koleżeńskim gronie. Państwowy monopolista fonograficzny, Polskie Nagrania, niestety prawie nie wydawał licencyjnych płyt z zagranicznym rockiem. A jeśli już, wybór pozycji i forma edycji były, oględnie mówiąc, dyskusyjne…

W początku wspomnianej dekady niby coś się ruszyło. Ze znaczkiem „Polskie Nagrania Muza” ukazały się longplaye brytyjskich grup The Tremeloes, Gun i The Marmalade. Żaden z tych zespołów nie należał, niestety, do tych, które w 1971 roku były z najwyższej półki, poza tym nagrania te ani nie były jakąś klasyką, ani nowościami. Składanka - najpopularniejszych z tego towarzystwa - The Tremeloes, Here Come The Tremeloes, miała swoją  światową premierę w 1967 roku, debiutancki longplay Gun – nie wiedzieć czemu sygnowanego w polskiej edycji The Gun – pochodził z 1968 roku, a kompilacja The Marmalde, The Best Of…, z 1969 roku. Jeszcze jedno ”niestety”: projekty kopert zostały przez Polskie Nagrania zmienione, w dwóch przypadkach  na dużo brzydsze, z kiepsko potraktowanymi kiepskim fotografiami grup. I tylko dość efektowne, kolorowe zdjęcie trójki muzyków Gun w jakimś stopniu mogło zrekompensować  brak pierwotnej, komiksowej okładki z dziwnymi stworkami. 
A co do  licencyjnych rockowych albumów, które wydawała rodzima firma w następnych latach wspomnianej dekady, nie dość, że ciągle ich było jak na lekarstwo, że wybierano je zbyt przypadkowo, że za bardzo rozmijały się z bieżącymi oczekiwaniami rodzimych rockowych słuchaczy -  to jeszcze konsekwentnie wydawano w okładkach zmienionych na okładki-potworki. Weźmy płyty dwóch zespołów, które już wtedy miały swoje miejsce w rockowej historii (choć nie w czołówce ją piszących…). Retrospektywny zbiór nagrań hard-prog-rockowców z  Atomic Rooster, oryginalnie wydany w 1973 roku, jako Assortment, w Polsce ukazał się dwa lata później, pozbawiony tytułu i z brutalnie zredukowanym projektem frontowej strony koperty (z prawdziwego została tylko nazwa zespołu, pisana charakterystycznym krojem). Natomiast składanka brytyjskich prekursorów art rocka, The Nice, Autumn’67 – Spring’68 (tak w pierwotnym wydaniu z 1972 roku), za sprawą Polskich Nagrań przedzierzgnęła się w longplay zatytułowany Keith Emerson & The Nice, zaś na przód koperty, zamiast efektownej ilustracji jak w oryginale, trafił tylko wspomniany „tytuł”, złożony brzydkim liternictwem.  Jakim więc miłym zaskoczeniem było, gdy w 1976 roku, w związku z koncertami Procol Harum w naszym kraju, nakładem Polskich Nagrań ukazała się reedycja ich - najnowszego wtedy, wydanego w 1975 roku - longplaya Procol’s Ninth, dokonana z odpowiednią starannością, reprodukująca kopertę angielskiego wydania.
Dopiero jednak pod koniec lat 80. Polskie Nagrania spróbowały konsekwentniej stosować odpowiednie standardy edytorskie i mieć bardziej sensowne podejście do licencyjnych publikacji (stało się to oczywiście po kolejnych zmianach personalnych w firmie i w zmieniającej się scenerii ekonomiczno-politycznej). Firma, już mająca dynamicznie działających na polskim rynku konkurentów, poczynając od Tonpressu z jego licencyjnymi, zachodnimi atrakcjami – zaczęła wydawać wówczas serię tytułów rockowych i "bliskorockowych"  z katalogów najważniejszych światowych firm. Wydawać jeszcze na winylu, reprodukując starannie okładki, a także wkładki, jeśli były w oryginalnych edycjach. Wśród licencyjnych albumów z przełomu lat 80. i 90 nie zabrakło najwspanialszego longplaya Prince’a (Purple Rain), dobrego i ważnego albumu Madonny (True Blue), jeszcze mającego urok nowości i wyjątkowo udanego longplaya George’a Michaela (Faith), The Razors Edge AC/DC i Soul Cages Stinga równo ze światowymi premierami (1990 i 1991 rok), jednej z najważniejszych płyt tak uwielbianych przez rodzimą publiczność i tak istotnych dla ówczesnego rocka Dire Straits (Love Over Gold) czy rockowego albumu wszech czasów, The Dark Side Of The Moon Pink Floyd. Ten przedostatni longplay miał jednak, niestety, uproszczony projekt rewersu okładki, a ten ostatni – w polskim wydaniu pojawił się  w oszczędnościowej wersji, bez rozkładanej koperty i zdjęciowo-plakatowych dodatków.
W 1990 roku spełniło się jedno z największych marzeń mnóstwa rodzimych fanów rocka: Polskie Nagrania wydały trzy arcyklasyczne longplaye Led Zeppelin; debiutancki, drugi i czwarty. Wszystkie pojawiły się w sklepach ze zreprodukowanymi z pietyzmem okładkami (w przypadku zeppelinowej „czwórki” nie zabrakło wkładki), tyle że Led Zeppelin II i Led Zeppelin IV miały zwykłe koperty zamiast „rozkładówek”. Ja w tamtych czasach pracowałem w redakcji „Magazynu Muzycznego” i do moich rąk trafiły wydania, których najprawdopodobniej w ogóle nie było w handlu. Jak podejrzewam, pokazowe-okazowe egzemplarze. Wydania – jak te oryginalne, anglosaskie – rozkładane, tak zwany „gatefold”. Z niezapomnianą ilustracją w środku, z owym sterowcem, monumentalną budowlą i reflektorami .
Jeśli ktoś nie uwierzył, pomogę. Zamieszczam poniżej reprodukcję fragmentu wewnętrznej strony okładki „dwójki” Zeppelina, gdzie jest logo Atlanticu i widać też znaczek Polskich Nagrań.

Ale najwyraźniej  jakiś decydent w ówczesnych Polskich Nagraniach doszedł do wniosku, że i ubożej opakowane płyty również świetnie się sprzedadzą. I nie pomylił się… A może gdzieś jednak, w jakimś sklepie, spod lady sprzedano komuś te polskie Zeppeliny w „rozkładówkach”? Mój znajomy ostatnio pochwalił mi się, że ma z  winylowych, licencyjnych edycji Polskich Nagrań z tamtych czasów Inside Information grupy Foreigner w dwóch różnych kopertach: pojedynczej i takiej, jak być powinna, rozkładanej. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Będziemy siadać przy stole, a Marek znów zacznie malować. Rozmowa z Bożeną Ałaszewską.

Gdy rozmawiałem z Markiem Ałaszewskim dla „Teraz Rocka” po ukazaniu się jego albumu Laufer , w pewnym momencie powiedział mi ze śmiechem: Jak będę miał 90 lat, to nie wiem, czy dam jeszcze radę płytę nagrać. Postanowiłem więc nie za dwadzieścia jak możnaby się spodziewać, lecz za dwa lata nagrać następną… 70-letni wtedy Ałaszewski poinformował, że pisze też rzeczy na orkiestrę i chóry, i taka będzie jego następna płyta po ostro rockowym Laufrze … Niestety, nie powstała. Pozostał artystą wydającym co dwadzieścia lat longplay-wydarzenie. Pierwszym i najsłynniejszym jest Mrowisko . Longplay nagrany został dokładnie 50 lat temu, w marcu 1971 roku, a jego zawartość nadal przykuwa uwagę, świetnie się broni.

Nie będę psuł legendy. Rozmowa z Andrzejem Nowakiem.

  Jest naprawdę śliczny   – zapewnił mnie Andrzej Nowak podczas naszej rozmowy w końcu czerwca. A chodziło o jego najnowszego Harleya-Davidsona, model cywilny z 1942 roku, którego z pomocą teścia skompletował i który powiększył jego i tak już imponującą kolekcję motocykli tej legendarnej marki. Andrzej rozmawiał ze mną przez telefon siedząc obok Harleya w swoim warsztacie, wyjątkowo ważnej części jego – jak mawia - „posiadłości” pod Głubczycami, gdzie od lat mieszka z żoną, Justyną, pod ochroną swoich ukochanych pitbulli.

„Na cały świat”( o najlepszych płytach 2023 roku i nie tylko…). Rozmowa z Michałem Wilczyńskim

Początek roku to, jak wiadomo, świetna pora na podsumowania. Także na rozmowę o najciekawszych płytach minionego roku. Z oczywistych powodów będzie to rozmowa głównie o albumach rockowych, bo przede wszystkim rockiem zajmuję się na moim blogu. Na rozmówcę wybrałem - jak w zeszłym roku - Michała Wilczyńskiego, założyciela i szefa wytwórni GAD Records, która także w 2023 roku dorzuciła sporo ciekawego do oferty fonograficznej, dostępnej na naszym rynku.