Przejdź do głównej zawartości

50 tysięcy

Pamiętam, jakie zdziwienie w rodzimej muzycznej branży wzbudził taki oto ruch firmy fonograficznej Polton. Debiutanckie płyty Closterkellera i Chłopców z Placu Broni wydała tylko na CD. To był rok 1990 i na całym świecie winyle od szeregu lat w odwrocie. Na świecie już w najlepsze trwała epoka nowego nośnika muzyki, srebrzystego dysku. Ale  u nas ten praktyczniejszy i świetnie brzmiący  fonograficzny wynalazek, gwarantujący za każdym razem tę samą jakość odtwarzania, wykluczający pojawianie się trzasków i szumów, przyjmował się opornie, był drogim luksusem. Fanom brakowało odtwarzaczy CD. W Polsce królowały kasety magnetofonowe, firmowe-legalne i, mające zdecydowaną przewagę na rynku, pirackie. I Polton najwyraźniej wychylił się trochę przedwcześnie, a przynajmniej tak można było sądzić…
Znamienne też, że wtedy jeden z moich znajomych, wielki płytoman, przekonywał mnie, że trzeba pozostać przy winylach, bo wkrótce musi pojawić się w przystępnej cenie  jakieś doskonalsze, nowocześniejsze urządzenie do  poczciwych longplayów, które zakasuje gramofon, a zarazem będzie mogło konkurować z odtwarzaczem kompaktowym. Jak wiadomo, nic takiego wówczas nie wyprodukowano (dziś są laserowe japońskie gramofony, lecz za kilkanaście tysięcy dolarów!).
Jeśli chodzi o nasz kraj, w początku lat 90. przestały działać tłocznie płyt winylowych.  A wraz z popularyzacją internetu i rozwojem odtwarzaczy muzyki nowej generacji, kilkanaście lat temu  nastały czasy bezpłytowego słuchania muzyki, czasy plików mp 3. Tak zaczął się trwający do tej pory odwrót, zmierzch CD jako nośnika muzyki. I dotarło to także nad Wisłę. Bo przecież świat jest już od dawna jest jedną wielką wioską. Najwyraźniej jednak natura nie znosi próżni, także i na poletku  fonoamatorów: winylowe płyty z zupełnie marginalnej atrakcji, przykuwającej uwagę nielicznych maniaków-konserwatystów, stały się czymś modnym i moda ta nasila się z roku na rok. Nie jest to oczywiście konkurencja dla mp 3 czy dla usług streamingowych, ale to zjawisko, którego nie sposób nie dostrzec i które coraz bardziej respektowane jest przez firmy fonograficzne. I to także te najważniejsze. Również u nas: liczba polskich albumów rockowych i jazzowych  mających swe winylowe wydania – i tych klasycznych, i tych nowych -  jest już imponująca. I ciągle rośnie... Inna sprawa to „aptekarskie”, co najwyżej kilkutysięczne nakłady współczesnych winyli  w poszczególnych krajach (w Polsce zwykle poniżej tysiąca). Chociaż… w Wielkiej Brytanii rozchodzi się rocznie ponad milion egzemplarzy winylowych płyt, a wznowione w takiej formie The Dark Side Of The Moon Floydów sprzedało się w 2015 roku w 50 tysiącach egzemplarzy.
Ale Wyspy Brytyjskie to też to jeden z bastionów tego tradycyjnego nośnika -  wydawania winyli nigdy tam nie zaprzestano!. Dodać warto, że pod koniec 2016 roku sprzedaż czarnych płyt w tym kraju przewyższyła sprzedaż albumów w postaci plików. Nieźle…
Od blisko dziesięciu lat na świecie regularnie rośnie produkcja i sprzedaż winylowych płyt (także w naszym kraju sprzedaż zwiększa się mniej więcej o połowę z roku na rok). I raczej możemy spodziewać się jeszcze większej mody na ten nośnik, gdyż ma swoją magię, a i natura ludzka bywa przekorna. Nie wszyscy lubią iść na pasku unifikującej nowoczesności.
A za ile lat wróci moda na CD? Na nośnik dźwięku nie gwarantujący takiego brzmieniowego „ciepła” jak winyl, ale oznaczający nieporównywalnie lepsze brzmienie niż mp 3. No i zapewniający niebywały, megagigantyczny już katalog świetnej muzyki (oczywiście nie tylko rockowej), mnóstwo wznowień i profesjonalnie brzmiących archiwaliów, niedostępnych lub prawie niedostępnych na winylach…  Jasne, że nie umiem odpowiedzieć, kiedy kompakt stanie się znów modny, ale jestem przekonany, że i to kiedyś nastąpi. No bo skoro bardziej awaryjne i gorzej brzmiące kasety magnetofonowe w pewnych kręgach ostatnimi stały się kultowe czy też jakoś modne... A niektórzy artyści wydają także swoje nowe dokonania w tej postaci, w dodatkowym, limitowanym nakładzie – że wspomnę choćby Repentless Slayera sprzed dwóch lat… Także nasi czołowi heavymetalowcy (Vader!) też już przypomnieli sobie o kasetach przy okazji wznowień własnego dorobku. Siła sentymentu. Siła przekory.        

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Będziemy siadać przy stole, a Marek znów zacznie malować. Rozmowa z Bożeną Ałaszewską.

Gdy rozmawiałem z Markiem Ałaszewskim dla „Teraz Rocka” po ukazaniu się jego albumu Laufer , w pewnym momencie powiedział mi ze śmiechem: Jak będę miał 90 lat, to nie wiem, czy dam jeszcze radę płytę nagrać. Postanowiłem więc nie za dwadzieścia jak możnaby się spodziewać, lecz za dwa lata nagrać następną… 70-letni wtedy Ałaszewski poinformował, że pisze też rzeczy na orkiestrę i chóry, i taka będzie jego następna płyta po ostro rockowym Laufrze … Niestety, nie powstała. Pozostał artystą wydającym co dwadzieścia lat longplay-wydarzenie. Pierwszym i najsłynniejszym jest Mrowisko . Longplay nagrany został dokładnie 50 lat temu, w marcu 1971 roku, a jego zawartość nadal przykuwa uwagę, świetnie się broni.

Nie będę psuł legendy. Rozmowa z Andrzejem Nowakiem.

  Jest naprawdę śliczny   – zapewnił mnie Andrzej Nowak podczas naszej rozmowy w końcu czerwca. A chodziło o jego najnowszego Harleya-Davidsona, model cywilny z 1942 roku, którego z pomocą teścia skompletował i który powiększył jego i tak już imponującą kolekcję motocykli tej legendarnej marki. Andrzej rozmawiał ze mną przez telefon siedząc obok Harleya w swoim warsztacie, wyjątkowo ważnej części jego – jak mawia - „posiadłości” pod Głubczycami, gdzie od lat mieszka z żoną, Justyną, pod ochroną swoich ukochanych pitbulli.

„Na cały świat”( o najlepszych płytach 2023 roku i nie tylko…). Rozmowa z Michałem Wilczyńskim

Początek roku to, jak wiadomo, świetna pora na podsumowania. Także na rozmowę o najciekawszych płytach minionego roku. Z oczywistych powodów będzie to rozmowa głównie o albumach rockowych, bo przede wszystkim rockiem zajmuję się na moim blogu. Na rozmówcę wybrałem - jak w zeszłym roku - Michała Wilczyńskiego, założyciela i szefa wytwórni GAD Records, która także w 2023 roku dorzuciła sporo ciekawego do oferty fonograficznej, dostępnej na naszym rynku.