Przejdź do głównej zawartości

Brytyjskie czy amerykańskie?

Z Jurkiem Rzewuskim, moim redakcyjnym kolegą z „Jazzu” i  z „Magazynu Muzycznego” (a także współpracownikiem z początków „Tylko Rocka”) rewelacyjnie rozmawiało mi się o rocku. Jurek nie tylko wyjątkowo dużo wiedział na ten temat, nie tylko przodował w rodzimej branży dziennikarskiej, jeśli chodziło o znajomość bieżących rockowych nowinek ze świata (a było to przecież w czasach przedinternetowych…), lecz też fajnie „socjologizował”, nie zapominając przy tym nigdy o muzyce,  miał swoje ciekawe teorie na temat niektórych rockowych zjawisk, jak też - artystycznego rozwoju znaczących zespołów.
A zarazem był ciekaw czyichś opinii, jeśli tylko ten ktoś siedział dostatecznie mocno w temacie rocka albo po prostu dokładnie penetrował te rockowe style, które Jurek mniej przebadał swoim uważnych uchem - no bo przecież nie można wszystkim zajmować się z jednakową uwagą! W każdym razie Jurek, także jako pasjonat rocka, nie miał co do tego wątpliwości. Dla niego zawsze Stonesi i The Who byli bardziej interesujący niż Led Zeppelin i Black Sabbath…
Czasami przydarzały nam się też muzyczne, oczywiście głównie rockowe,  zgaduj-zgadule. Jeden z nas puszczał drugiemu jakieś ciekawe nagranie, na które ostatnio trafił, nagranie z „jeszcze ciepłej płyty” albo dopiero co odszukane, z zamierzchłej przeszłości gatunku. Gdy mający odgadnąć wykonawcę (a może nawet i tytuł…), nie potrafił od razu odpowiedzieć lub zlokalizować danego utworu w miarę blisko – miał prawo pomóc sobie pytaniami w rodzaju „czy to brytyjskie, czy amerykańskie?” , „czy to muzyk jakiejś słynnej grupy?” – aż po tak szczegółowe, jak „z którego roku?”. Pamiętam, że w trakcie tych zgadywanek Jurek zawsze bezbłędnie i bez trudu odróżniał rock brytyjski od amerykańskiego, a białą muzykę od czarnej…
Jurka Rzewuskiego, niestety, od lat nie ma już z nami. Ja zaś ostatnio postanowiłem namawiać do udziału w takiej muzycznej –  sądzę: jakoś wzbogacającej, interesującej  -  zabawie rockmanów z krajowej czołówki. Jako pierwszego zaprosiłem Muńka Staszczyka. Zgodził się od razu. Któregoś czerwcowego przedpołudnia wpadł do mnie do domu. Puściłem mu kolejno dwanaście utworów innych artystów: zgadywał, podpytywał w dozwolonym zakresie, komentował odtwarzaną muzykę… I tak pojawiła się na łamach naszego miesięcznika rubryka You Really Got Me, a w pierwszym odcinku tego „Masz mnie”  macie Muńka w takiej sytuacji, w jakiej jeszcze nigdy nie był przedstawiony w druku. Już mnie pytano, kto będzie następny w tej mojej rubryce. Wiem, ale jeszcze nie powiem. A na razie - zachęcam do przeczytania You Really Got Me z udziałem Muńka Staszczyka i, oczywiście, całej pozostałej zawartości  lipcowego „Teraz Rocka”.

Komentarze

  1. Ładne wspomnienie i pomysł na nową rubryke w "Teraz Rock" wyśmienity! Elokwentny erudyta muzyczny Muniek był na początek znakomity. Już czekam (miesiąc, czy może dwa?) na kolejną odsłonę tej zgaduli. ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Przepytywankę Muńka przeczytałem z dużym zainteresowaniem, lubię takie cykle, czekam na jeszcze :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Po Muńku Staszczyku zaprosiłem Janusza Panasewicza do tej rubryki - najnowszy, październikowy numer "Teraz Rocka". A w planach mam oczywiście kolejne spotkania z innymi muzykami.

      Usuń

Prześlij komentarz

Wszystkie komentarze są moderowane.

Popularne posty z tego bloga

Będziemy siadać przy stole, a Marek znów zacznie malować. Rozmowa z Bożeną Ałaszewską.

Gdy rozmawiałem z Markiem Ałaszewskim dla „Teraz Rocka” po ukazaniu się jego albumu Laufer , w pewnym momencie powiedział mi ze śmiechem: Jak będę miał 90 lat, to nie wiem, czy dam jeszcze radę płytę nagrać. Postanowiłem więc nie za dwadzieścia jak możnaby się spodziewać, lecz za dwa lata nagrać następną… 70-letni wtedy Ałaszewski poinformował, że pisze też rzeczy na orkiestrę i chóry, i taka będzie jego następna płyta po ostro rockowym Laufrze … Niestety, nie powstała. Pozostał artystą wydającym co dwadzieścia lat longplay-wydarzenie. Pierwszym i najsłynniejszym jest Mrowisko . Longplay nagrany został dokładnie 50 lat temu, w marcu 1971 roku, a jego zawartość nadal przykuwa uwagę, świetnie się broni.

Nie będę psuł legendy. Rozmowa z Andrzejem Nowakiem.

  Jest naprawdę śliczny   – zapewnił mnie Andrzej Nowak podczas naszej rozmowy w końcu czerwca. A chodziło o jego najnowszego Harleya-Davidsona, model cywilny z 1942 roku, którego z pomocą teścia skompletował i który powiększył jego i tak już imponującą kolekcję motocykli tej legendarnej marki. Andrzej rozmawiał ze mną przez telefon siedząc obok Harleya w swoim warsztacie, wyjątkowo ważnej części jego – jak mawia - „posiadłości” pod Głubczycami, gdzie od lat mieszka z żoną, Justyną, pod ochroną swoich ukochanych pitbulli.

„Na zdrowie” wypiją wszyscy. Rozmowa z Wojciechem Wojdą.

Podobno osoby urodzone 28 grudnia dzięki gorliwości, wytrwałości i umiejętności koncentrowania się na swej pracy mogą liczyć na powodzenie.   Nie jestem jakimś zwolennikiem astrologii, ale skoro tak uważał Jan Starża Dzierżbicki prezes przedwojennego Polskiego Towarzystwa Astrologicznego, niekwestionowany autorytet… Ktoś, kto w czasach, gdy jeszcze nie było na świecie największych klasyków rocka, przypisał osobom urodzonym 8 grudnia jak Jim Morrison,   frontman The Doors, zdolności muzyczne i zbyt silne poczucie niezależności , osobom urodzonym 9 października   jak John Lennon – umysł czujny, ostry, oryginalny i bardzo aktywny , zaś tym, którzy przyszli na świat 19 stycznia jak Janis Joplin -   charakter niezależny, obdarzony wiarą w siebie, nieraz ekscentryczny… Mój rozmówca urodził się właśnie 28 grudnia i – jak sądzę – faktycznie może mówić o życiowym powodzeniu. Od przeszło   30 lat jako śpiewający frontman i współautor repertuaru z powodzeniem prowadzi zespół Farben   Lehre, mają