Przejdź do głównej zawartości

Cios

Byli już Muniek Staszczyk i Janusz Panasewicz.
A teraz - Robert Gawliński.
Także on pojawił się w redagowanej przeze mnie rubryce „Teraz Rocka” -  You Really Got Me. Czyli było tak, że przedtem wpadł do mnie któregoś grudniowego popołudnia, żeby posłuchać wybranego przez mnie tuzina nagrań zagranicznych rockmanów, utworów puszczonych bez żadnych wstępnych informacji. Ilu wykonawców rozpoznał, ile tytułów podał i co miał do powiedzenia o odtwarzanej muzyce? To można sprawdzić w styczniowym numerze pisma. 

Dodam, że Robert przyszedł z synem, Beniaminem, który od trzech lat jest gitarzystą w jego Wilkach. I że przy okazji Gawliński junior popisał się dobrą znajomością tego, co z rocka na pewno warto znać. Nawet szybciej niż ojciec zgadł, iż słuchamy utworu Franka Zappy i wiedział, z której płyty Tame Impala (i w którym roku wydanej) pochodzi  Apocalypse Dreams… Zdradzę jeszcze, że w trakcie tej rozmowy, sprowokowanej wiązanką utworów wybranych z wszystkich dekad historii muzyki rockowej, Robert Gawliński pozostając na typowym dla siebie luzie, uraczył mnie szeregiem interesujących dygresji. Między innymi dowiedziałem się, jak wielkie wrażenie zrobiło kiedyś na nim Perfect Strangers, numer Deep Purple. I że lubi nagrania The Raconteurs, a jeszcze bardziej - Black Rebel Morcycle Club. Potwierdził mi też, że U2 to nadal dla niego wyjątkowy zespół. Właśnie: potwierdził, bo już kiedyś obszernie opowiadał mi o swej fascynacji zespołem Bono, szczególnie koncertową płytą Under A Blood Red Sky. Było to 25 lat temu (jak ten czas leci…), gdy rozmawiałem z nim dla „Tylko Rocka” (zwierzenia Roberta jako słuchacza muzyki rockowej ukazały się w numerze z lutego 1993 roku).       
Wywiad ów mocno wrył mi się w pamięć, nie tylko dlatego, że był  moim pierwszym wywiadem z Gawlińskim. I nie tylko dlatego, że podczas tego spotkania w jego mieszkaniu na widocznym miejscu zobaczyłem stosik egzemplarzy naszego pisma…
Wspomniany wywiad, przeznaczony do rubryki Przesłuchanie,  przeprowadziłem pod koniec 1992 roku. Było to już po tym, jak debiutancki album Wilków okazał się wielkim sukcesem artystycznym i komercyjnym (zwyciężył też w dorocznej ankiecie czytelników "Tylko Rocka"), a tuż przed narodzinami synów Roberta. Mieszkał wtedy z żoną, Moniką (także swoją menażerką), w bloku na jednym z warszawskich osiedli, zaś mieszkanie już było namierzone przez wielbicieli i wielbicielki Wilków (i Roberta). Na co wskazywało stosowne „grafficiarstwo”. Nawet – o ile dobrze pamiętam -  na drzwiach wejściowych.
Robert podczas tego spotkania poczęstował mnie napojem rockmanów - whisky, a co oczywiście ważniejsze: okazał się sympatycznym, świetnym rozmówcą. Gawliński, opowiadając mi wtedy  o płycie U2 Under A Blood Red Sky i wielkim wrażeniu, jakie na nim zrobiła, tłumaczył: Ta energia, która z nich emanowała, była mi bardzo bliska. Dodał, że ogromnie zainspirował go Bono, który także jego zdaniem okazał się wokalistą charyzmatycznym i ciekawym. Natomiast podsumowując temat irlandzkiego kwartetu, stwierdził: Wydaje mi się , że fenomen U2 polega na tym, że maja potężną wiarę i siłę przekazu. I to jest jakby istotą rzeczy, a nie to, czy są sprawnymi muzykami. Gdy zaś mówił mi niedawno o U2, nazwał tę grupę najważniejszym zespołem, jaki poznał w życiu. A wracając do naszego spotkania sprzed lat… Potem jeszcze dowiedziałem się, że wyjątkowo ceni The Police, Mike’a Scotta (lidera The Waterboys), Nicka Cave’a, The Doors, R.E.M, Midnight Oil, zaś o Faith No More powiedział: W tym zespole jestem w tej chwili zakochany.
Na sam koniec  zapytałem go wówczas o następny, drugi album Wilków. Powiedział, że ma już część utworów. Potem sięgnął po gitarę  i… zagrał i zaśpiewał jeden z nich, była to Moja „Baby”. Piosenka ogromnie mi się spodobała: od razu wpadająca w ucho, ale też stylowa, „korzennie” balladowo-rockowa, do tego tekst naturalnie wprowadzający coś z miejsko-młodzieżowego folkloru. Po prostu potencjalny wielki rockowy hit.  Oczywiście zaraz powiedziałem to Robertowi. Jednak o tyle pomyliłem się, że – mimo iż na liście radiowej Trójki Moja „Baby” doszła wyżej niż inne, wcześniej promowane utwory z płyty Przedmieścia -  nie stała się jednym z kilku największych przebojów Wilków. Gawliński kiedyś mi się zwierzył, że też oczekiwał większego powodzenia tego swojego numeru. Dziś choćby liczba odsłon klipu tej piosenki w sieci, mimo, iż całkiem imponująca, potwierdza, że także w dłuższej czasowej perspektywie nie był jej pisany los Baśki, Son Of The Blue Sky, Urke czy Bohemy. No ale talent Roberta do układania fajnych, chwytliwych melodii daje o sobie znać przez całą, długoletnią działalność Wilków - jest w czym wybierać. A i druga zwrotka piosenki Moja „Baby” mogła się wtedy wydać – jak sądzę - niezbyt emisyjna niektórym radiowcom. Już z powodu tych „tańczących policjantów” czy „wypalonej trawy” w tekście. Może też jakiś wpływ miało to, że Moja „Baby” dla części słuchaczy zbyt odbiegała od klimatu sztandarowych piosenek Roberta z pierwszego longplaya Wilków? Piosenek, które przy przebojowych melodiach ciekawie kluczyły stylistycznie w warstwie muzyczno-aranżacyjnej - od orientalizujących lotów po liryczno-popowe fragmenty, na dodatek z jakoś uduchowionymi-poetyzujacymi tekstami…  
Czasami nie wystarcza to, że piosenka ma swój charakter i po prostu jest zgrabnie hitowa. Na przykład dodatkowo potrzebny jest upór muzyka. Gdy w 2009 roku przeprowadzałem wywiad z Gawlińskim dla „Teraz Rocka”, opowiedział mi o Baśce co następuje: Ja i Monika twierdziliśmy, że będzie to megahit i dlatego musi to być na pierwszym singlu z albumu „Wilki 4”. A całe EMI nam mówiło: „Co robicie? Do Opola z taką piosenką? Ludzie to źle zrozumieją – Wilki to przecież taki mistyczny zespół, to „Eli lama sabachtani”…” A ja powiedziałem, jeśli mamy robić comeback, to musi to być cios, a nie czajenie się w drzwiach kuchennych.  
No i wszyscy dobrze wiemy, jak mocnym ciosem okazała się Baśka. I że Wilki pozostały Wilkami. 



Tak, tak – czasami Robert Gawliński nosił bardzo krótkie włosy. To rok 2009.  Przeprowadzam z  Robertem wywiad, którego fragment powyżej zacytowałem. Całość ukazała się w „Teraz Rocku” w lipcowym numerze z wspomnianego roku. PS. Aniu, dziękuję za foto.  


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Będziemy siadać przy stole, a Marek znów zacznie malować. Rozmowa z Bożeną Ałaszewską.

Gdy rozmawiałem z Markiem Ałaszewskim dla „Teraz Rocka” po ukazaniu się jego albumu Laufer , w pewnym momencie powiedział mi ze śmiechem: Jak będę miał 90 lat, to nie wiem, czy dam jeszcze radę płytę nagrać. Postanowiłem więc nie za dwadzieścia jak możnaby się spodziewać, lecz za dwa lata nagrać następną… 70-letni wtedy Ałaszewski poinformował, że pisze też rzeczy na orkiestrę i chóry, i taka będzie jego następna płyta po ostro rockowym Laufrze … Niestety, nie powstała. Pozostał artystą wydającym co dwadzieścia lat longplay-wydarzenie. Pierwszym i najsłynniejszym jest Mrowisko . Longplay nagrany został dokładnie 50 lat temu, w marcu 1971 roku, a jego zawartość nadal przykuwa uwagę, świetnie się broni.

Nie będę psuł legendy. Rozmowa z Andrzejem Nowakiem.

  Jest naprawdę śliczny   – zapewnił mnie Andrzej Nowak podczas naszej rozmowy w końcu czerwca. A chodziło o jego najnowszego Harleya-Davidsona, model cywilny z 1942 roku, którego z pomocą teścia skompletował i który powiększył jego i tak już imponującą kolekcję motocykli tej legendarnej marki. Andrzej rozmawiał ze mną przez telefon siedząc obok Harleya w swoim warsztacie, wyjątkowo ważnej części jego – jak mawia - „posiadłości” pod Głubczycami, gdzie od lat mieszka z żoną, Justyną, pod ochroną swoich ukochanych pitbulli.

„Na cały świat”( o najlepszych płytach 2023 roku i nie tylko…). Rozmowa z Michałem Wilczyńskim

Początek roku to, jak wiadomo, świetna pora na podsumowania. Także na rozmowę o najciekawszych płytach minionego roku. Z oczywistych powodów będzie to rozmowa głównie o albumach rockowych, bo przede wszystkim rockiem zajmuję się na moim blogu. Na rozmówcę wybrałem - jak w zeszłym roku - Michała Wilczyńskiego, założyciela i szefa wytwórni GAD Records, która także w 2023 roku dorzuciła sporo ciekawego do oferty fonograficznej, dostępnej na naszym rynku.