Czesław
Nalepa. Gdy do niego zwróciłem się dwanaście lat temu, niedługo po śmierci Tadeusza,
w telefonicznej rozmowie opowiedział mi wiele
o swoim starszym bracie. To, co wydało mi się najważniejsze, trafiło w 2008 roku do drugiego, poszerzonego
wydania mojej książki o Tadeuszu Nalepie,
Breakout absolutnie.
Czesław nie opuścił
Rzeszowa jak Tadeusz, ale przez blisko 10 lat towarzyszył mu jako techniczny i
akustyk, przy okazji koncertów wędrował z nim po Polsce. I nie tylko po Polsce. Z Breakoutami Tadeusza był w Holandii,
ZSRR, NRD i Czechosłowacji. Dowiedziałem się też od Czesława, że w latach
szkolnych Tadeusz był chwalony przez nauczycieli i imponował kolegom. Że miał
dużo znajomych i powodzenie u dziewczyn. Że już jako dziecko świetnie rysował. Że
gdy w rzeszowskim Domu Harcerza powstało kółko muzyczne, był jednym z
pierwszych, którzy się tam zapisali. Miał łatwość gry na instrumentach i, jak
podkreślił Czesław, od wczesnej młodości dokładnie wiedział, czego chce: Zawsze sam decydował o sobie. Rodzice nie wtrącali się, zresztą i tak by
na swoim postawił. Zawsze też pamiętał o rodzicach i bracie. W ostatnich
latach życia przyjeżdżał regularnie do Rzeszowa, a przynajmniej raz w tygodniu
telefonował. Z Czesławem często rozmawiał o sporcie, jako że Czesław to wielki
kibic siatkówki i żużla.
Podczas
mojego niedawnego pobytu w Rzeszowie, w końcu poprzedniego miesiąca, miałem
okazję spotkać się z Czesławem Nalepą i kolejny raz porozmawiać. O Rzeszowie, o
którym Tadeusz zawsze mi mówił, że to bardzo sympatyczne miasto. O nieprzemijającej
popularności nagrań Breakoutu. I o zdrowiu, bo już obaj jesteśmy w tym wieku,
gdy temat ten nasuwa się naturalnie. A
rozmawialiśmy w - udekorowanej okładkami płyt Nalepy - Wypożyczalni
Muzycznej rzeszowskiej Wojewódzkiej i Miejskiej Biblioteki Publicznej, tuż
przed spotkaniem, na które zaproszony zostałem przez tę bibliotekę jako autor
książki Tadeusz
Nalepa. Breakout absolutnie. Spotkanie – zresztą
zgodnie z cytowaną wyżej opinią Tadeusza o Rzeszowie - odbyło się w bardzo sympatycznej
atmosferze (w co swój szczególny wkład miały pani dyrektor Barbara Chmura i pani
Barbara Balicka). Nie skończyło się na moich opowieściach o kulisach
powstawania książki, o rozrastaniu się jej kolejnych wydań i o moich wrażeniach, jako dziennikarza i
słuchacza, z licznych kontaktów z Tadeuszem Nalepą na przestrzeni przeszło 30
lat. Obecni ciekawi byli mojego zdania na temat najważniejszych cech stylu
Nalepy-artysty i powodów jego wyjątkowego miejsca w historii polskiego rocka, ale
również zechcieli podzielić się swoimi
wspomnieniami, związanymi z Tadeuszem i muzyką
jego obu słynnych zespołów, Blackout i Breakout. A także - z muzycznym Rzeszowem sprzed lat, Rzeszowem
z bigbeatowych czasów.
Współczesny
Rzeszów to miasto kapitalnego pomnika Tadeusza Nalepy na ul. 3 Maja i festiwalu
muzycznego poświęconego Nalepie (z mojej perspektywy, kolejnym potwierdzeniem,
że w Rzeszowie pamiętają o swoim Artyście,
było nie tylko zaproszenie, wystosowane przez rzeczoną bibliotekę, ale też przy
tej okazji uhonorowanie mojej skromnej osoby listem gratulacyjnym prezydenta miasta, Tadeusza Ferenca).
Na spotkaniu
z fanami Tadeusza nie zakończył się dla mnie ten „dzień Nalepy” w Rzeszowie. Zostałem
także zaproszony na prapremierę Kiedy
byłem małym chłopcem, spektaklu Teatru im. Wandy Siemaszkowej w klubokawiarni
Rynek Główny. Autor scenariusza i reżyser, Tomasz Man, następująco komentuje treść tego muzycznego widowiska: Wyobraziłem sobie przełomowy moment w
karierze Breakoutów, kiedy musieli zadecydować, jaką muzykę będą grali. W Kiedy byłem małym chłopcem Man przedstawił
swoją sugestywną wizję Nalepy-kontestatora, opowiadającego się za rockiem, tak
nielubianym przez PRL-owskich urzędników od kultury. W owym spektaklu fantazja
autora podaje sobie rękę z prawdą o wyjątkowej roli, jaką na krajowej estradzie
odegrał na przełomie lat 60 i 70. zespół Tadeusza Nalepy. A towarzyszą temu kompozycje
Nalepy do tekstów Bogdana Loebla i Franciszka Walickiego stylowo i zarazem z ujmującą świeżością wykonane przez
trójkę aktorów i perkusistę (prym wiedzie Małgorzata Pruchnik-Chołka
jako Mira Kubasińska). Te rodzime rockowe standardy najwyższej próby sprawdzają
się i w takim teatralnym kontekście, i w takiej surowej aranżacji. A na marginesie
odnotuję: obok największych Breakoutowych hitów, podczas tego przedstawienia pojawiło się też Masz na to czas, prawdziwy unikat ,
jeśli chodzi o możliwość usłyszenia w wersji live.
W efektownym
edytorsko, bogato zilustrowanym zdjęciami zespołu Nalepy programie spektaklu,
znalazł się zapis rozmowy z Czesławem, zapewne przeprowadzonej z myślą o tym
wydawnictwie, jak też fragment mojego wywiadu z Tadeuszem z Breakout absolutnie (na temat Rzeszowa i
Blackoutu, którego koncert z września 1965 spowodował – jak to określił
Nalepa - rewolucję w centrum Rzeszowa).
Przy okazji
drugiego i trzeciego wydania (już jakoTadeusz Nalepa. Breakout absolutnie) dokonałem sporych uzupełnień. W przypadku tego
ostatniego, z 2013 roku, między innymi dodając – nagrane przez siebie - wspomnienia Józefa Hajdasza, perkusisty Blackoutu i Breakoutu, czy Jana
Sosińskiego, autora świetnego filmu o Tadeuszu. A teraz chciałbym jeszcze dorzucić drobny
suplement.
Główna część
mojej książki o Nalepie to wywiad-rzeka, który powstał w wyniku spotkań z
Tadeuszem, na przestrzeni roku, od jesieni 1991 do jesieni 1992. Drugie i
trzecie wydanie książki, które ukazały się już po tym, jak nas na zawsze
opuścił, poszerzyłem też o kilka
wywiadów z lat 1996-2006, ale zawierających również fragmenty niepublikowane
wcześniej.
Zacząłem myśleć
o książce Breakout absolutnie (i Tadeusz Nalepa zgodził się mi udzielić
potrzebnego megawywiadu), gdy latem 1991 roku na jego działce w podwarszawskim
Józefowie przeprowadziłem z nim rozmowę, z której cytaty wykorzystałem w
obszernym artykule Breakout istnieje.
Artykuł ten – o tytule mającym podkreślić artystyczną konsekwencję Nalepy - powstał do pierwszego numeru „Tylko Rocka”, z
września 1991 roku. A kilka miesięcy potem, już niejako na marginesie wywiadu do
książki, podczas spotkania w kawalerce,
którą Tadeusz miał na Żoliborzu, zaprosiłem go do redagowanej przeze mnie w
„Tylko Rocku” rubryki „Przesłuchanie”. Czyli namówiłem na opowieść o ulubionych
płytach. Część z tych jego zwierzeń trafiła
też do książki: niektóre uwagi o fundamentalnych, wczesnych albumach Led Zeppelin, o ważkich longplayach Johna
Mayalla (Bluesbreakers With Eric Clapton) czy Erica Claptona (Journeyman). Bo tak chciał, bo mu
pasowało do tego, co jeszcze mówił mi o tych artystach. Ale - co już nie takie oczywiste - wymienił
też wówczas koncertowy album z 1974 roku
Franka Zappy i jego grupy Mothers, Roxy
& Elsewhere, Pozostało to jedynie w „Przesłuchaniu” (w „Tylko Rocku” z
lutego 1992), bo w trakcie naszych
rozmów przeznaczonych do książki jednak nie starczyło czasu (Nalepa miał swój
własny rytm jako rozmówca), aby powrócić do Zappy, pociągnąć ten wątek. Ale po
latach, jak sądzę, warto przypomnieć sobie (czy przeczytać po raz pierwszy), co
miał do powiedzenia na temat klasyka amerykańskiego ekscentrycznego-eksperymentalnego
rocka klasyk polskiego blues-rocka, w związku z lubianym przez siebie, niewątpliwie
udanym albumem tego artysty zza Atlantyku, wspomnianym Roxy & Elsewhere. Kiedyś odjechałem przy tym – opowiadał
mi Nalepa - i zacząłem kompletować płyty
Franka Zappy. I do pewnego momentu miałem wszystkie. Ale i tak najwięcej
słuchałem właśnie tego, koncertowego albumu… Zappa to wspaniały muzyk. To, co
gra na gitarze nie rzuca mnie na kolana, ale na pewno jest coś niesamowitego, w
tym, co robi… Nie zapominajmy, że jest kompozytorem, a także liderem zespołu,
który potrafi dobierać sobie znakomitych muzyków. A w tamtych czasach Zappa był
ponad tą muzyką rockową. Bardzo do przodu. Ale też nie wszystkie płyty miał
udane… - zakończył Tadeusz.
Ciekawe, że
jakiegoś śladu wspomnianego „odjazdu” przy albumie Franka Zappy można się doszukać w funkująco-jazzowo-bluesowych
riffach niektórych utworów Nalepy z longplaya Breakoutu, NOL.
Pozwoliłem sobie o tym napisać w odpowiednim miejscu w mojej książce Tadeusz Nalepa. Breakout absolutnie.
Kadr z
Rzeszowa, z kwietnia 2019. Rozmawiam o
Breakoucie z Czesławem Nalepą w Wypożyczalni Muzycznej przy ul. Żeromskiego.
Komentarze
Prześlij komentarz
Wszystkie komentarze są moderowane.