Przejdź do głównej zawartości

Nie tylko AC/DC

Kiedy byłem ostatnio w jednym z tych warszawskich antykwariatów płytowych, do których mam zwyczaj zaglądać, akurat pojawił się tam też pewien klient, wyglądający na dwadzieścia parę lat. Szukał jakiegoś albumu AC/DC, przeglądał winyle tej grupy, które były na półce. Zwróciłem na niego uwagę, bo w rozmowie z właścicielem antykwariatu trafnie i rzeczowo skomentował zawartość i walory płyty Dirty Deeds Done Dirt Cheap.
Potem zapytał o płyty Breakoutu, przejrzał, co akurat było. Zastanawiał się nad nabyciem longplaya 70a, więc jako autor książki o Tadeuszu Nalepie, wtrąciłem się mówiąc, że to płyta często niedoceniana, a bardzo ceniona przez samego Nalepę. Zagadany przez mnie klient, przekładając płyty akurat trafił na album Mira i zrewanżował mi się uwagą, że z płyt nagranych przez Breakout nawet woli ten longplay od Bluesa. Zwierzył się też, że szczególnie podoba mu się z tej płyty Do kogo idziesz, ze świetnym riffem. Również bardzo cenię ten utwór. I zgrabny, i zdradza ciekawe inspiracje (szczegółowo o nim napisałem w „Tadeusz Nalepa. Breakout absolutnie”). A cała płyta Mira (z 1971 roku,  pomyślana jako breakoutowy, lecz także niby-solowy longplay Miry Kubasińskiej), świadcząca o ambicjach, ale zarazem nie pozbawiona pewnych zawirowań, jak  na przykład obecność cudzej, banalnie przebojowej kompozycji Miałam cały świat, z upływem lat wręcz zyskuje. Jednak, przyznam się, nigdy nie sądziłem, że ktoś może przedkładać Mirę nad Blues, tak kapitalnie stylową i klasyczną pozycję rodzimego rocka. Ale ważniejsze, że zainteresowanie nagraniami zespołu Tadeusza Nalepy nie maleje, że kolejne pokolenia odkrywają dla siebie muzykę Nalepy z czasów Breakoutu.
Na pewno na to zasługuje.    


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie będę psuł legendy. Rozmowa z Andrzejem Nowakiem.

  Jest naprawdę śliczny   – zapewnił mnie Andrzej Nowak podczas naszej rozmowy w końcu czerwca. A chodziło o jego najnowszego Harleya-Davidsona, model cywilny z 1942 roku, którego z pomocą teścia skompletował i który powiększył jego i tak już imponującą kolekcję motocykli tej legendarnej marki. Andrzej rozmawiał ze mną przez telefon siedząc obok Harleya w swoim warsztacie, wyjątkowo ważnej części jego – jak mawia - „posiadłości” pod Głubczycami, gdzie od lat mieszka z żoną, Justyną, pod ochroną swoich ukochanych pitbulli.

Ważne rzeczy warto mówić. Rozmowa z Robertem Szymańskim.

- Rozmawiamy tuż po tegorocznym festiwalu opolskim. Wzięło w nim udział zaskakująco wiele zespołów z kręgu rodzimego rocka, nawet nadal punkowo-uderzeniowy Proletaryat, dla którego zresztą, mimo blisko czterdziestoletniej działalności, był to pierwszy występ na tej długowiecznej imprezie. Sobotni koncert okazał się bardzo udanym przeglądem dokonań rockowych weteranów, którzy w latach 80. tworzyli u nas estradową czołówkę, ich przeboje świetnie zniosły próbę czasu. Tytuł z pierwszej strony „Super Expressu”: Legendy rocka porwały Opole nie miał w sobie ani trochę przesady.

Coś ze mnie

Przyznam, że niemile zdziwiło mnie, gdy jeden z autorów polskiego „Metal Hammera” zaczął publikować bloki swych recenzji płytowych pod nagłówkiem Przesłuchanie. Akurat tak się składa, że ów nagłówek do prasy wprowadziłem już w pierwszym numerze „Tylko Rocka”, w 1991 roku. I pod tym nagłówkiem ukazywały się przez przeszło dekadę istnienia tego pisma, jak też ukazują się od 2004 roku na łamach „ Teraz Rocka ”, rezultaty moich rozmów z krajowymi muzykami rockowymi (choć był i Ray Manzarek). Rozmów o ważnych dla nich nagraniach i płytach (dodam, że zasadniczo tu chodzi o te zrealizowane przez innych artystów).