Przejdź do głównej zawartości

Nie będę psuł legendy. Rozmowa z Andrzejem Nowakiem.

 Jest naprawdę śliczny  – zapewnił mnie Andrzej Nowak podczas naszej rozmowy w końcu czerwca. A chodziło o jego najnowszego Harleya-Davidsona, model cywilny z 1942 roku, którego z pomocą teścia skompletował i który powiększył jego i tak już imponującą kolekcję motocykli tej legendarnej marki. Andrzej rozmawiał ze mną przez telefon siedząc obok Harleya w swoim warsztacie, wyjątkowo ważnej części jego – jak mawia - „posiadłości” pod Głubczycami, gdzie od lat mieszka z żoną, Justyną, pod ochroną swoich ukochanych pitbulli.

 Zwierzył mi się też: Teraz boję się odpalić motocykl w warsztacie, bo kopciuszki zrobiły tu sobie gniazdko i są w nim pisklęta. Kopciuszki, dodam, to ptaszki należące do rzędu wróblowych. Ogromnie sympatyczne, jak mnie poinformował założyciel, gitarzysta i współautor repertuaru TSA. Właśnie! Oczywiście temat powrotu TSA pod jego kierownictwem musiał być jednym z najważniejszych w trakcie tego wywiadu. Zespół, którego działalność Andrzej Nowak zawiesił w 2019 roku (był wtedy o tym wywiad z nim na moim blogu), powraca w zreorganizowanym składzie, z udziałem najbardziej klasycznego tria spod znaku TSA: Nowak, Stefan Machel i Marek Piekarczyk oraz dwóch wyjątkowo utalentowanych muzyków późniejszych składów tej grupy, mogącej uchodzić za symbol polskiego heavy rocka. Oficjalny powrót rozpocznie się od występu na jarocińskim festiwalu, 18 lipca. Jak się rozwinie działalność reaktywowanej grupy? Czy w końcu powstanie obiecywana już tyle lat nowa pyta TSA? Oby nie był to wspaniały, ale…  tylko epizod. Kilkudziesięcioletnia historia grupy przecież obfitowała w przeróżne zaskakujące wydarzenia i załamania. Czyli nie pozostaje mi nic innego tylko życzyć naszemu weteranowi i jego muzycznym partnerom  powodzenia i realizacji zamierzonych planów. 

 

Oto moja rozmowa z Andrzejem Nowakiem, przez niego autoryzowana. 

 

1. TO NIEMOŻLIWE

 

- Gdy rozmawialiśmy niemal dokładnie dwa lata temu, potwierdziłeś, że nie akceptujesz działalności Marka Kapłona, Janusza Niekrasza i Damiana Michalskiego, korzystających z nazwy TSA. Stwierdziłeś, jako założyciel grupy: Powtarzam jeszcze raz wszystkim zespół TSA jest zawieszony na czas nieokreślony. Co spowodowało, że zespół, o którym tak ciepło mówisz: jest moim dzieckiem, wznawia działalność w zreorganizowanym składzie, a powrót ten zacznie się od koncertu stanowiącego finał tegorocznego festiwalu w Jarocinie? I to ma być koncert w składzie obejmującym trzech najważniejszych członków klasycznego składu: Andrzej Nowak, Stefan Machel i Marek Piekarczyk. Plus dwóch markowych instrumentalistów: perkusista Zbigniew Kraszewski, znany z drugiego składu TSA, ale też z długiej współpracy z Grzegorzem Skawińskim, i basista Paweł „Bejbi” Mąciwoda-Jastrzębski, ceniony instrumentalista rodzimego rocka i jazz-rocka, mający swój krótki staż w TSA pod koniec lat 90., a od szeregu lat muzyk słynnych Scorpions, oficjalnie od 2004 roku, zaś w 2012 roku uczestnik sesji albumu Polska twojego drugiego zespołu, Złe Psy.   

 

ANDRZEJ NOWAK: To była tak długa historia, że za długa nawet do opowiadania przy kominku (śmiech). Zdecydowałem, że zespół musi mieć przerwę, bo ze Stefanem Machelem stwierdziliśmy w pewnym momencie, że uczestniczyć w jakimś zespole Kapłona i Niekrasza po prostu… nie wypada. Nie będę psuł legendy, jaką jest TSA, a tym bardziej – podpisywał się pod tym. Przemyślałem to sobie dokładnie. Przemyślałem sobie te wszystkie ruchy byłej sekcji rytmicznej TSA, Kapłona i Niekrasza. I doszedłem do wniosku, że nie będę z nimi grał. Już miałem tego dosyć: co koncert TSA, to w garderobie wyzwiska adresowane do Piekarczyka, co koncert to awantura, występowałem  do jakiegoś momentu jako bufor, ale tego chamstwa już po prostu dłużej nie zniosłem. I dlatego zespół TSA został zawieszony. A ostatnio tak sobie pomyślałem: ta pandemia mi pomogła. Siedziałem w domu, opiekujący się mną lekarz zabronił mi wyjazdów, kontaktów z ludźmi. I tak przez rok łaziłem po tych moich hektarach i zastanawiałem się (śmiech). I nagle powiedziałem sobie: Nowak, przecież to niemożliwe, żeby ci pozostali, normalni ludzie z TSA nie myśleli tak samo jak ty. I zadzwoniłem do Machela… 

 

-  W 2019 roku, gdy obaj opuściliście TSA, przyznałeś mi się, że nie utrzymujesz  z nim kontaktu. 

 

ANDRZEJ NOWAK: Nikt z naszej trójki, Machel, Piekarczyk i ja, chyba nie kontaktował się z pozostałymi. Wszyscy chcieliśmy odpocząć. A gdy zadzwoniłem do Stefana już po pierwszych słowach wyczułem, że się ucieszył. Nigdy bym, do niego nie zadzwonił, gdyby nie to, że mi zaimponował, że też zrezygnował z  tego sztucznego tworu Kapłona, mającego być TSA. A w czasie tej naszej rozmowy telefonicznej, powiedział mi, że najwyższy czas, abyśmy byli mądrymi ludźmi. I stwierdził to samo co ja: że ci ludzie z sekcji rytmicznej go nie interesują, bo też ma dosyć tych awantur, tego złorzeczenia. I zobacz, jak wyszło szydło z worka: chyba już nie może być wątpliwości, kto tutaj psuł zespół (śmiech). No i potem był telefon do Piekarczyka. Stefan zadzwonił,  dlatego, że – wiesz – między mną a Markiem różne rzeczy się zdarzały w przeszłości. I nagle okazało się , że z powrotem robimy TSA (śmiech). Próby odrodzonego TSA wspaniale zażarły.

 

- Gdzie się odbywały?

 

ANDRZEJ NOWAK:  W Chorzowie, w hali firmy Target Sound, zaczęliśmy jakiś miesiąc temu i jeszcze będziemy kontynuować. Właściciele sali zasponsorowali nam te próby. Udostępnili aparaturę, światła, dymy. Przyjechał Bejbi, przyjechał Kraszewski. Dostali cynk i od razu byli chętni... Wszyscy byli uśmiechnięci, wszyscy zadowoleni. Napompowani muzyką i dobrą atmosferą w zespole.

 

- Dwa lata temu podkreśliłeś w udzielonym mi wywiadzie: dobra atmosfera jest najważniejsza. Może jeszcze powiedz, od jakiego utworu zaczęliście pierwszą próbę? 

 

ANDRZEJ NOWAK: Daruj, ale nie pamiętam. Było nabicie rytmu… i takie pierdolnięcie, że mnie wbiło w ziemię (śmiech). Poza tym to była próba nie w jakiejś salce, ale na dużej estradzie, na całej aparaturze koncertowej… I, pamiętam, Piekarczyk w końcu patrzy na mnie i mówi, że moim największym błędem było przyjęcie Kapłona do zespołu. Przyszedł jako ostatni z instrumentalistów  i ja go przyjąłem. 

 

- Czy naprawdę Paweł „Bejbi” Mąciwoda znajdzie czas na dłuższą współpracę z TSA?

 

ANDRZEJ NOWAK: Ma ze Scorpions pozwolenie, żeby grać z nami. To będzie tak zsynchronizowane, że damy sobie radę. Tym bardziej, że Marek Piekarczyk ma z Bejbim bardzo dobry kontakt. 

 

- No właśnie: Marek. On też jest bardzo zajętym muzykiem, wykazuje dużą aktywność po tym jak kilka lat temu odszedł z TSA. Ale z tego, co mi kiedyś powiedziałeś, wynikało, iż kilka lat temu wydawało ci się, że jego obecność od pewnego momentu zaczęła źle wpływać na atmosferę w zespole.

 

ANDRZEJ NOWAK: Marek na TSA musi teraz mieć czas. Wszyscy chcą teraz powrotu zespołu. Dowodem choćby ten Jarocin.   

 

- Będzie to festiwal pod znakiem powrotów naszych największych rockowych gwiazd i nie chodzi tu o pandemiczne pauzowanie. Hey ma wystąpić po  przeszło trzyletniej przerwie w działalności. Wy wracacie z równie długiego niebytu  -  z „koncertem specjalnym” z okazji 40 rocznicy debiutu w Jarocinie, od którego zaczęła się wasza wspaniała kariera. 

 

ANDRZEJ NOWAK: My teraz nie zrobiliśmy zespołu na Jarocin.  My zrobiliśmy go dla siebie, jako kilku przyjaciół. I kiedy ludzie dowiedzieli się, że znów mamy zespół, padła nagle propozycja występu na festiwalu jarocińskim. Przekazałem ją Markowi Piekarczykowi. On załatwiał wszystko od samego początku. 

 

- Już kiedyś ty i Piekarczyk powróciliście z reaktywowanym TSA podczas festiwalu jarocińskiego. Było to – też okrągła rocznica - 30 lat temu, w 1991 roku. Pamiętam, dopiero co zrobiłem wywiad dla „Tylko Rocka” ze Stefanem Machelem, który próbował kontynuować działalność TSA z Niekraszem, Kraszewskim i nowymi muzykami, a tu taka niespodzianka: ty i Piekarczyk, uchodzący wówczas  za antagonistów, wracacie jako TSA podczas najpopularniejszego krajowego festiwalu rockowego. Nawet potem nagraliście  album 52 dla przyjaciół i daliście trochę koncertów w kraju i dla Polonii w USA. Inna sprawa, że trzej pozostali instrumentaliści też byli nowi. Marek powiedział mi wtedy: beze mnie nie ma TSA. Dodał,  że nie dogadał się z Machelem w sprawie występu w Jarocinie, pasowanym na jubileusz 10-lecia grupy, i że ty zatelefonowałeś do niego z propozycją, żeby zrobić nowe TSA, które uratuje honor… A Machel opublikował po waszym występie zadziorne  oświadczeniektóre jednak kończyło się rozsądną decyzją, że prowadzony przez niego zespół będzie odtąd nazywać się TSA Evolution. Niestety, zapowiadanego albumu nie wydał. Oto sugestywne przykłady  meandrów historii TSA. Oby było już ich jak najmniej, bo wam, rodzimym klasykom ciężkiego grania, zbyt często działało się ciężko z powodu personalnych napięć wewnątrz grupy.

 

ANDRZEJ NOWAK: Zawsze u nas jest tak, że są  zawieruchy, ale w końcu Nowak z Piekarczykiem kolejny raz się spotykają! A takich dwóch gitar w TSA jak Machela i Nowaka nic nie zastąpi.  

 

2. TO NIE BYŁ NASZ WARUNEK

 

-  Wracając do obecnego TSA Nowaka, Piekarczyka i Machela, TSA  z 2021 roku: czy waszym warunkiem było to, że wasz występ 18 lipca będzie finałem tegorocznego festiwalu  w Jarocinie?

 

ANDRZEJ NOWAK: To nie był nasz warunek. My po prostu chcemy nagrać płytę  w zawodowym składzie i chcemy grać koncerty w fajnej atmosferze. To organizatorzy Jarocina jakoś to sobie wymyślili, z ich strony padła propozycja.

 

- Były jakieś sugestie co do repertuaru? Wiadomo, że w takich okolicznościach największe hity muszą być.

 

ANDRZEJ NOWAK:  Zagramy. Nowych rzeczy nie będziemy grać. Kraszewski znakomicie sprawdza się na bębnach w tych starych numerach, a Bejbi… tak się z nim rozumiem, ze to jest totalna sprawa. Gdy kiedyś zagrałem z nim w Czechach blues, to Czesi z wrażenia na 30 sekund zapomnieli, że trzeba bić brawo (śmiech). Potem nieprawdopodobna owacja była – a nam po prostu się przypomniało, jak kiedyś graliśmy razem w Ameryce.

 

- Ile numerów przygotujecie na Jarocin?

 

ANDRZEJ NOWAK: Jak najmniej (śmiech).

 

- A serio mówiąc?

 

ANDRZEJ NOWAK: Normalny koncert, tak, żeby nie przedawkować. Faktycznie największe przeboje.

 

- Podobno niedawno temu Marek Piekarczyk zaśpiewał z twoim „osobistym” zespołem, Złe Psy. Też niezła niespodzianka. 

 

- Było to na stadionie  klubu piłkarskiego Termalica, w Niecieczy. Graliśmy tam koncert, bo drużyna weszła do ekstraklasy. Marek dołączył do nas  i zaśpiewał w piosence Złych Psów, która jest hymnem Termaliki.  

 

- Są tam takie słowa: Noszę dumnie barwy klubu… ale oparłeś się na swoim utworze Urodziłem się w Polsce. Z tego co wiem, kibicom ten hymn o rockowym brzmieniu bardzo się spodobał, choć to zawsze ryzykowne dla rockmana nagrywać tego rodzaju repertuar… Pozostając przy Złych Psach. Czy będą supportem dla wskrzeszonego TSA? Kiedyś poprzedzały występy legendarnej  grupy.

 

ANDRZEJ NOWAK: Nie dam rady. Trzeba teraz kontrolować siły. Jest jeden koncert i koniec.  Nie można się forsować. Plany są takie, że po Jarocinie TSA będzie grać koncerty. I płyta obowiązkowo.

 

3. JESZCZE NIC NIE WIADOMO

 

- Już tyle razy muzycy TSA zapowiadali następną po Procederze płytę. Ile to już lat upłynęło od 2004 roku! Naprawdę jesteś tym razem pewien, że album powstanie?

 

ANDRZEJ NOWAK: Ale nie było atmosfery! Jak już płyta mogła powstać, to okazało się, że Kapłon jest liderem zespołu, autorem muzyki, tekstów i managerem.

  

- Podobno grupie doskwierał brak dobrych muzycznych pomysłów, także z twojej winy. 

 

ANDRZEJ NOWAK: Jaki brak? Machel ma świetne pomysły, ja mam. I jeszcze Bejbi. I to wszystko razem się złączy... Muzyka to przyjaźń, a jak można było pracować z tamtymi ludźmi, którzy najpierw się bili ze sobą, a kiedy chodziłem z kroplówką to jeden specjalnie mnie trącał?

 

- Kto napisze teksty? Trzy lata temu byłeś przekonany, że niektóre na nową płytę, już z Michalskim jako wokalistą zamiast Piekarczyka, napisze wam dawny  manager i tekściarz, Jacek Rzehak. Ale do tego nie doszło.

 

ANDRZEJ NOWAK:  Wiadomo – napisze Piekarczyk. Jak jest już trochę starszy i mówi, że mnie lubi (śmiech) to napisze! Bardzo dobrze napisze. Może jakiś mój tekst pójdzie, zobaczymy… Ja myślę, że muzyka z tekstami, które teraz powstaną, będzie miała ręce i nogi. 

 

- Zdążycie do końca roku? A może już ustaliliście jakiś termin?

 

ANDRZEJ NOWAK: Jeśli o to chodzi, jeszcze nic nie wiadomo – najważniejsze, że nikt nikomu nie przeszkadza.

 

-  Piekarczyk ma swoje lata, ty i Machel choć młodsi, jednak macie po sześćdziesiątce, a w przeszłości zaliczyliście poważne kłopoty zdrowotne. Stefan ma na swoim koncie groźny wypadek samochodowy, ty – wewnętrzny wylew. 

 

ANDRZEJ NOWAK:  No, postaramy się. Wszyscy mówią, że na zdjęciach wyglądamy dobrze (śmiech). 

 

4. OD ZENKA WZIĄŁEM

 

- Wspomniałeś już, że nie chcesz zaaplikować sobie zbyt wielu  koncertów. A tak w ogóle dbasz o siebie jakoś specjalnie?

 

ANDRZEJ NOWAK: Nie.

 

- Szczepiłeś  się na Covid-19?

 

ANDRZEJ NOWAK: Tak, jestem już dwa razy zaszczepiony. Od Zenka wziąłem.

 

- AstraZeneca? Moi znajomi, którzy z tej szczepionki skorzystali, na ogół przechodzili to dość ciężko.

 

ANDRZEJ NOWAK: Powiem ci, że po pierwszej dawce cztery dni leżałem prawie nieprzytomny. Suchy kaszel, duszności. Mówię do Justynki – chyba zostałem wcześniej przez kogoś zarażony i jeszcze mnie doprawili tą szczepionką. A ona tylko zmieniała mi w nocy przepocone podkoszulki. Masakra. Po drugiej dawce już czułem się dobrze. Cieszę się, że mam to z głowy.

 

- Są w zespole „antyszczepionkowcy”?

 

ANDRZEJ NOWAK: Nie. Złe Psy też zaszczepione. 

 

- Dwa lata temu w opublikowanej na moim blogu rozmowie  zapowiedziałeś dwie płyty tego swojego zespołu. Czwarty już album elektryczny Psów, ze znamienitymi rockowymi gośćmi, i płytę akustyczną, którą na jesieni 2019 roku mieliście nagrać też z gośćmi, między innymi ze smyczkami. Pierwszy miał ukazać się album elektryczny. 

 

ANDRZEJ NOWAK: Dobra! Ale wszystko wzięło w łeb przez tę zasraną pandemię. Jak na razie stanęło na tym, że mamy nagrane w studiu Radia Opole trochę więcej niż pół płyty elektrycznej. Bardzo fajny materiał, Janek Borysewicz przepięknie zagrał w trzech piosenkach. Mają jeszcze zagrać inni moi przyjaciele: Apostolis Anthimos, Darek Kozakiewicz. Mamy też fajnego rapera.

 

- Polubiłeś rap? Mnie na polskim gruncie tylko Luxtorpeda przekonuje jako mocny  zespół rockowy z raperem.

 

ANDRZEJ NOWAK:  Ale ten, o którym mówię, nie rapuje typowo, rapuje pod muzykę rockową. To są inne klimaty. A jeśli chodzi o całą płytę… Odwróciłem się o 180 stopni, nie ma tu żadnej polityki w tekstach, jak to było na albumie Złych Psów, Polska czy Duma. Jest tylko stary - a może raczej młody? - Andrzej Nowak i powrót do korzeni. Czyli jest rock, seks i zabawa (śmiech).  To płyta, żeby naprawdę odetchnąć. Okazuje się jednak, że ci, którzy zajmują się polityką brną w jakieś dziwne bagno. I w takiej sytuacji nigdy nie będą naprawdę muzykami. Natomiast ja nagrałem na ostatniej - jak dotąd - płycie Złych Psów fajne, patriotyczne dźwięki. Ale nie wziąłem ostatnio  zapomogi od państwa, gdy niektórzy wzięli po kilkaset tysięcy. Wzięli i ja ich za to nie lubię. Bo mogli te pieniądze przekazać na szpitale, na chore dzieci, a nie zasłaniać się  trudnościami, jakie u muzyków spowodowała pandemia. Przepraszam, ja taki nie jestem! Jeszcze przed pandemią dałem na licytację dwie moje gitary, co przyniosło prawie 100 tysięcy złotych, przeznaczone na cele charytatywne, dla chorych. Bo pamiętam, ile dostałem krwi od ludzi, w czasie kolejnych transfuzji! 

 

5. ZASŁUGUJĘ NA TO

 

- Jak wygląda kalendarz koncertowy Złych Psów? Rozumiem, że jeśli ruszy TSA, mniej będziesz grał z tym własnym zespołem. 

 

ANDRZEJ NOWAK: Odkąd można grać, były dwa koncerty Złych Psów. Coś teraz się szykuje… Ale… Tu muszę powiedzieć, że szukam profesjonalnego managera, bo sam nie dam rady. Potrzebuję „osobistego managera”, który mi to wszystko ogarnie, także w TSA. W TSA ktoś inny może zająć się organizowaniem koncertów, ale ja już zasługuję na to, żebym miał swojego muzycznego adwokata (śmiech). 

 

- W trakcie wywiadu na mój blog, wywiadu sprzed dwóch lat, zapowiedziałeś też swój benefis, w Sopocie, w sierpniu 2019 rok. Jednak ta impreza nie odbyła się. 

 

ANDRZEJ NOWAK:  To było przerzucone na późniejszy termin i oczywiście zakłóciła to potem pandemia. Ale nie jest tak, że mój benefis się nie odbędzie. 

 

- Miało to być w związku z twoim czterdziestoleciem na rockowej scenie. Najbliższa  teraz jubileuszowa okazja to czterdziestopięciolecie.

 

ANDRZEJ NOWAK: Kto wie? (śmiech) Najważniejsze, żeby muzyka trzymała przy  życiu i była nadzieja, że jeszcze coś się zrobi, coś się stworzy.


 Andrzej Nowak w swoim przydomowym warsztacie, początek lipca tego roku, w dniu autoryzacji powyższego wywiadu. Towarzyszą mu – pitbull Łobuz i Harley-Davidson, o którym była mowa we wstępie. Fotografowała żona Andrzeja, Justyna.

 

 

Komentarze

  1. No tak, czytalem juz podobny wywiad w 1991 roku, potem w 1997, potem jeszcze z kilka razy... Niestety, na zadna nowa plyte TSA nie ma co lizzy. Jest to zbyt droga impreza I zbyt duzo chetnych do podzialu zyskow. Uplywajacy czas tez nie dziala na korzysc. Postarzeli nam sie muzycy, sa klopoty ze zdrowiem. Oby chociaz to bylo estetyczne. Tylko na tyle mozemy chyba liczyc... niestety.

    OdpowiedzUsuń
  2. A ja się cieszę z tego powrotu. Może i się postarzeli, ale każdy się starzeje.Na pewno Nowak nie zapominał grać a Piekarczyk śpiewać. Do dzieła Panowie!

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo dobrze rozumie Andrzeja Nowaka. Jeżeli jesteś muzykiem i płynie w twoich żyłach krew Rocka to to nigdy nie przestaniesz grać i mieć plany na przyszłość. Obojętnie, ile masz lat. Jak już raz posmakowałeś, co to znaczy grać w zespole, stać na scenie i do tego jeszcze mieć sukces, to nic cię już nie zatrzyma. Poza tym TSA to legenda. Pamiętam bardzo dobrze ich początki, jak jeszcze byłem młodym chłopakiem. Sam jestem też gitarzysta i miałem przyjemność, 6 lat temu, razem z kolegami z zespołu Dr. Woo Rock’n’Roll Circus, (który był Special Guest i otwierał koncert Scorpionsow w Coburg/Germany) być świadkiem tego, co to znaczy stać przed ponad 10 tys. podekscytowanych muzyka, fanów! Nic ci nie da tyle adrenaliny!
    Pozdrawiam z Niemiec… Rafael

    OdpowiedzUsuń
  4. Znakomity wywiad. Razem z Januszem Niekraszem, w gronie znajomych na głos odczytaliśmy wynurzenia Andrzeja i płakaliśmy ze śmiechu. Brawo Andrzej, nie samo ograniczaj się. Od 2001 roku zainteresowany wyłącznie czubkiem własnego nosa rozmieniałeś TSA na drobne. A teraz taka szlachetna deklaracja. Jeszcze raz gratulacje. Prosimy o więcej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mistrz Andrzej R.I.P. powiedział PRAWDĘ ! Która was w oczy kole. Wredni jesteście.Tyle jaduuuu!!!

      Usuń
  5. Tak z innej beczki - ma Pan świetny styl pisania :) Czytanie wciąga

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za tak wspaniały komplement i pozdrawiam.

      Usuń
    2. Panie Wiesławie, czy pisuje Pan teraz do jakiejś gazety/czasopisma ? A może przygotowuje jakąś książkę ? Brakuje Pana na tzw "rynku" ;-)
      Pozdrowienia
      Jarek

      Usuń
    3. Nie współpracuję obecnie z żadnym z czasopism. Kłopoty zdrowotne spowolniły planowaną przeze mnie działalność pisarską, ale planów książkowych się nie wyrzekłem. Pozdrawiam.

      Usuń
    4. Panie Wiesławie dziękuję za rzetelny wywiad.Pozdrawiam

      Usuń

Prześlij komentarz

Wszystkie komentarze są moderowane.

Popularne posty z tego bloga

Będziemy siadać przy stole, a Marek znów zacznie malować. Rozmowa z Bożeną Ałaszewską.

Gdy rozmawiałem z Markiem Ałaszewskim dla „Teraz Rocka” po ukazaniu się jego albumu Laufer , w pewnym momencie powiedział mi ze śmiechem: Jak będę miał 90 lat, to nie wiem, czy dam jeszcze radę płytę nagrać. Postanowiłem więc nie za dwadzieścia jak możnaby się spodziewać, lecz za dwa lata nagrać następną… 70-letni wtedy Ałaszewski poinformował, że pisze też rzeczy na orkiestrę i chóry, i taka będzie jego następna płyta po ostro rockowym Laufrze … Niestety, nie powstała. Pozostał artystą wydającym co dwadzieścia lat longplay-wydarzenie. Pierwszym i najsłynniejszym jest Mrowisko . Longplay nagrany został dokładnie 50 lat temu, w marcu 1971 roku, a jego zawartość nadal przykuwa uwagę, świetnie się broni.

„Na cały świat”( o najlepszych płytach 2023 roku i nie tylko…). Rozmowa z Michałem Wilczyńskim

Początek roku to, jak wiadomo, świetna pora na podsumowania. Także na rozmowę o najciekawszych płytach minionego roku. Z oczywistych powodów będzie to rozmowa głównie o albumach rockowych, bo przede wszystkim rockiem zajmuję się na moim blogu. Na rozmówcę wybrałem - jak w zeszłym roku - Michała Wilczyńskiego, założyciela i szefa wytwórni GAD Records, która także w 2023 roku dorzuciła sporo ciekawego do oferty fonograficznej, dostępnej na naszym rynku.