Przejdź do głównej zawartości

Andrzej Nowak. Najważniejsze

Do obecnych okropnych czasów doszła jeszcze jedna okropna wiadomość. Andrzej Nowak nie żyje. Nie będę rozpisywał się, jaka to wielka strata dla polskiego rocka, jak wspaniałym był muzykiem, jaką niepowtarzalną osobowością. Bo inni już to napisali i opublikowali. Każdy, kto ceni muzykę rockową, na swój sposób Go podziwiał. I każdy zapamiętał Go trochę inaczej – co naturalne. Ja przede wszystkim pamiętam, że miałem z nim świetny kontakt. Jak z dobrym kolegą.

Doskonale rozumieliśmy się i potrafiliśmy sobie pogadać na luzie, chociaż zawsze były to spotkania rockmana z dziennikarzem. Jak mi wyznał w jednym z wywiadów dla „Teraz Rocka” – był kimś, kto uważał za swoją największą zaletę „szczerość”, a za wadę – „wybuchowość”.  Ja tej jego „wybuchowości” nie doświadczyłem.  Nie będę teraz dłużej wspominał Go, przypominał naszych licznych rozmów, bo to dla mnie obecnie zbyt bolesne. Jeszcze przyjdzie czas. Ostatniego wywiadu udzielił mi w lecie, był to już drugi Jego wywiad na mój blog. Na zakończenie powiedział wtedy tak: Najważniejsze, żeby muzyka trzymała przy życiu i była nadzieja, że jeszcze coś się zrobi, coś stworzy. Ale przyszedł dzień, gdy ukochana muzyka Andrzeja nie dała sobie rady z Jego pogarszającym się zdrowiem. Powtórzę: jakie to okropne.    

Komentarze

Prześlij komentarz

Wszystkie komentarze są moderowane.

Popularne posty z tego bloga

Nie będę psuł legendy. Rozmowa z Andrzejem Nowakiem.

  Jest naprawdę śliczny   – zapewnił mnie Andrzej Nowak podczas naszej rozmowy w końcu czerwca. A chodziło o jego najnowszego Harleya-Davidsona, model cywilny z 1942 roku, którego z pomocą teścia skompletował i który powiększył jego i tak już imponującą kolekcję motocykli tej legendarnej marki. Andrzej rozmawiał ze mną przez telefon siedząc obok Harleya w swoim warsztacie, wyjątkowo ważnej części jego – jak mawia - „posiadłości” pod Głubczycami, gdzie od lat mieszka z żoną, Justyną, pod ochroną swoich ukochanych pitbulli.

Ważne rzeczy warto mówić. Rozmowa z Robertem Szymańskim.

- Rozmawiamy tuż po tegorocznym festiwalu opolskim. Wzięło w nim udział zaskakująco wiele zespołów z kręgu rodzimego rocka, nawet nadal punkowo-uderzeniowy Proletaryat, dla którego zresztą, mimo blisko czterdziestoletniej działalności, był to pierwszy występ na tej długowiecznej imprezie. Sobotni koncert okazał się bardzo udanym przeglądem dokonań rockowych weteranów, którzy w latach 80. tworzyli u nas estradową czołówkę, ich przeboje świetnie zniosły próbę czasu. Tytuł z pierwszej strony „Super Expressu”: Legendy rocka porwały Opole nie miał w sobie ani trochę przesady.

Coś ze mnie

Przyznam, że niemile zdziwiło mnie, gdy jeden z autorów polskiego „Metal Hammera” zaczął publikować bloki swych recenzji płytowych pod nagłówkiem Przesłuchanie. Akurat tak się składa, że ów nagłówek do prasy wprowadziłem już w pierwszym numerze „Tylko Rocka”, w 1991 roku. I pod tym nagłówkiem ukazywały się przez przeszło dekadę istnienia tego pisma, jak też ukazują się od 2004 roku na łamach „ Teraz Rocka ”, rezultaty moich rozmów z krajowymi muzykami rockowymi (choć był i Ray Manzarek). Rozmów o ważnych dla nich nagraniach i płytach (dodam, że zasadniczo tu chodzi o te zrealizowane przez innych artystów).