Przejdź do głównej zawartości

Janusz Grudziński: Tak Go zapamiętałem

Powiedział mi kiedyś, że wydałby ostatnie pieniądze na ratowanie czyjegoś życia. Jego życia już niestety nie da się uratować. Odszedł 2 października i nigdy już nie zobaczymy go przy klawiaturze, nie usłyszymy jego nowych kompozycji. Janusz Grudziński...

Jest takie – w gruncie rzeczy – paskudne, ale popularne i życiowe powiedzenie: „Biorą już z naszej półki”. Ano, zły los sięgnął po kogoś kolejnego, mogę powiedzieć: prawie z mojej półki. Janusz był ode mnie młodszy o niespełna 8 lat, dołączył do tych którzy opuścili nas przedwcześnie, boleśnie ośmieszyli często lansowany pogląd, że w dzisiejszych czasach przekroczyć barierę sześćdziesiątki to nie to co kiedyś, można jeszcze snuć i realizować różne ambitne plany. Szczególnie, gdy jest się uzdolnionym artystą, a przecież kimś takim był Janusz. Wyjątkowo sugestywny dowód z płyt Kultu – Arahja z całkowicie jego muzyką.

Przez szereg lat mieszkał niedaleko mnie, często spotykaliśmy się na ulicy, gdy obaj wracaliśmy z jakichś banalnych, codziennych zakupów w sklepach spożywczych. A przy okazji tych przypadkowych spotkań zawsze trochę pogadaliśmy na przeróżne tematy, oczywiście również o tym co nowego w Kulcie, którego on był przez długie lata ogromnie ważnym muzycznym filarem. Nawet też niekiedy rozmawialiśmy o zdrowiu, nawet w trochę specyficzny sposób: zdarzało mu się przyznać, ze akurat ma kaca…  Kilkakrotnie także rozmawiałem z Januszem bardziej oficjalnie, dla „Teraz Rocka”, lecz przebiegało to równie naturalnie. Stąd wiem, że  za swój muzyczny ideał uważał Johanna Sebastiana Bacha. Jak podsumował w naszej rozmowie atuty tego klasyka: Melodia, melodia i jeszcze raz melodia, i polifonia, i że był pierwszy. Przyznał mi się, że nie znosi reggae – z powodu pewnej monotonii. Za najważniejszy zespół w historii rocka uważał Genesis. Przy okazji dodawał: Geniusze i uściślał: Chodzi o płyty do roku 1979. Nikt tak nie grał i już chyba nie zagra. Potem to już było disco. Szkoda… Ale zarazem płytą wszech czasów była dla niego Sarmatia Kaczmarskiego i Łapińskiego. Jak mi się zwierzył: Mogę tej płyty słuchać na okrągło: taka mądrość tych tekstów i do tego piękne melodie… Odbieram ją  jako wypowiedź zatroskanego patrioty.  Jeśli chodzi o jego filmowy gust, bądź co bądź pisał też bardzo dobrą muzykę filmową, podawał – jak to określał -  stare, dobre polskie filmy. Precyzował:  Bareja, obaj Kondratiukowie, Gruza, Piwowski.

Za swą najgorszą cechę uważał lenistwo: Ulubiony stan, jak nie muszę nic robić. Przyznał też, że  najlepiej wypoczywa na Podlasiu, jeżdżąc na rowerze, spacerując, zbierając grzyby i trochę popijając…  Dodał także, coś co może nawet niezbyt pasowało do jego „misiowatej” postury. Nie wyobrażam sobie dnia bez spaceru. Jak mi się zwierzył: Nie lubię siedzieć w ciągu dnia w domu. Coś mnie zawsze wypycha na zewnątrz. Exemplum – mój „Spacer po Warszawie” z płyty Xięcia Warszawskiego. A swoją drogą dobrze byłoby, aby wydawca Grudzińskiego przypomniał tę solową płytę Janusza - „Xięcia Warszawskiego” , zatytułowaną Olśnienie… Niech będzie nawet z tak smutnej okazji! I że na dodatek  jakby stanowiła ona zapowiedź jego nie tak dawnego rozstania z Kultem, po kilkudziesięcioletniej współpracy. Wracając do jego eskapad: za swoją podróż życia uważał zaliczoną samotnie, samochodem, podróż dookoła Islandii. Zagraniczne podróże ważne też były dla niego jako muzyka. Gdy w Lizbonie przypadkiem kupił sobie płytę Madredeusa, po wysłuchaniu jej już na zawsze został pod wrażeniem tradycyjnej muzyki portugalskiej. Ale też warto wiedzieć – mimo zastrzeżeń do disco - lubił też dyskotekowe kawałki Boney M. Koniecznie muszę tu dodać jeszcze, że do jego ulubionych książek należał słynny esej-reportaż Krzysztofa Kąkolewskiego Jak umierają nieśmiertelni. Bo temat fascynujący, bo napisana świetnym stylem – tak mi tłumaczył. On też niewątpliwie miał swój styl. Nie tylko muzyczny.

Zaś za swoją największą wadę uważał niecierpliwość. A my po tym, co się wydarzyło 2 października, już niestety nie będziemy mieli powodu, aby czekać niecierpliwie, czym Grudziński-muzyk nas jeszcze uraczy. To, że muzyka, którą zdążył stworzyć, na pewno go przeżyje, pozostaje jedynym pocieszeniem.

Gdy w 2006 roku zrobiliśmy imprezę „Teraz Rocka” w warszawskich Hybrydach, wśród zaproszonych muzyków oczywiście nie zabrakło Kazika Staszewskiego, ale też Janusza Grudzińskiego. Darek Kawka – dzięki za foto.

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie będę psuł legendy. Rozmowa z Andrzejem Nowakiem.

  Jest naprawdę śliczny   – zapewnił mnie Andrzej Nowak podczas naszej rozmowy w końcu czerwca. A chodziło o jego najnowszego Harleya-Davidsona, model cywilny z 1942 roku, którego z pomocą teścia skompletował i który powiększył jego i tak już imponującą kolekcję motocykli tej legendarnej marki. Andrzej rozmawiał ze mną przez telefon siedząc obok Harleya w swoim warsztacie, wyjątkowo ważnej części jego – jak mawia - „posiadłości” pod Głubczycami, gdzie od lat mieszka z żoną, Justyną, pod ochroną swoich ukochanych pitbulli.

Ważne rzeczy warto mówić. Rozmowa z Robertem Szymańskim.

- Rozmawiamy tuż po tegorocznym festiwalu opolskim. Wzięło w nim udział zaskakująco wiele zespołów z kręgu rodzimego rocka, nawet nadal punkowo-uderzeniowy Proletaryat, dla którego zresztą, mimo blisko czterdziestoletniej działalności, był to pierwszy występ na tej długowiecznej imprezie. Sobotni koncert okazał się bardzo udanym przeglądem dokonań rockowych weteranów, którzy w latach 80. tworzyli u nas estradową czołówkę, ich przeboje świetnie zniosły próbę czasu. Tytuł z pierwszej strony „Super Expressu”: Legendy rocka porwały Opole nie miał w sobie ani trochę przesady.

Coś ze mnie

Przyznam, że niemile zdziwiło mnie, gdy jeden z autorów polskiego „Metal Hammera” zaczął publikować bloki swych recenzji płytowych pod nagłówkiem Przesłuchanie. Akurat tak się składa, że ów nagłówek do prasy wprowadziłem już w pierwszym numerze „Tylko Rocka”, w 1991 roku. I pod tym nagłówkiem ukazywały się przez przeszło dekadę istnienia tego pisma, jak też ukazują się od 2004 roku na łamach „ Teraz Rocka ”, rezultaty moich rozmów z krajowymi muzykami rockowymi (choć był i Ray Manzarek). Rozmów o ważnych dla nich nagraniach i płytach (dodam, że zasadniczo tu chodzi o te zrealizowane przez innych artystów).