Przejdź do głównej zawartości

Posty

Wyświetlanie postów z 2017

Trzy zaproszenia

Nigdy nie myślałem, że będę miał okazje porozmawiać – i to ze trzy kwadranse - z ojcem Roberta „Litzy” Friedricha. Na dodatek: na rozmaite tematy,   od samochodów po sport.   Porozmawiać jak z dobrym znajomym , choć wcześniej   tego sympatycznego pana po siedemdziesiątce w ogóle   nie znałem. A działo się to 7 października,   na zapleczu poznańskiej hali Arena podczas LuxFestu.

Poprawnie sformułowane

W rubryce You Really Got Me, z nowego, październikowego „ Teraz Rocka ”, wystąpił Janusz Panasewicz. Rozmawiałem z nim o cudzych utworach, które wybrałem i puściłem mu (zgodnie z zasadami wspomnianej rubryki).

Kowbojskie buty i chicagowski akcent

Kamil Haidar, ostatnimi laty najbardziej znany ze swojego Lion Shepherd, opowiada mi na łamach   nowego, wrześniowego „Teraz Rocka”, w rubryce Przesłuchanie,   jak to natknął się na Roberta Planta w hotelu, przed jego występem w Dolinie Charlotty. I poprosił, aby ten złożył swój podpis na podsuniętym egzemplarzu Lullaby And…The Ceaseless Roar . Plant jednak udał, że nie usłyszał prośby i ruszył w stronę windy. Skończyło się tak, że   nasz muzyk dostał, i to w bardzo przyjemnej atmosferze, autografy członków grupy Planta, Sensational Space Shifters, których zaraz potem zobaczył w hotelowej restauracji…

Drugi brzeg

Franciszek Walicki… Wiadomo: z jego barwnego, bogatego, przeszło 90-letniego życia (także z zaskakująco kontrastującymi ze sobą wątkami i nawet obejmującego służbę oficerską w marynarce wojennej), na pierwszy plan wysuwa się to, co sprawiło, iż stał się jedną z wyjątkowych postaci polskiej sceny muzycznej. Walicki – przypomnę już tylko z myślą o osobach dotąd omijających szerokim łukiem tematy popkulturowe - był najważniejszym animatorem rodzimej muzyki młodzieżowej w latach 50. i 60.

Robert

Odszedł Robert Sankowski. Bardzo go będzie brakować i jako kolegi, i jako kogoś, kto zdecydowanie wyróżniał się w dziedzinie, której się poświęcił. Pozostawił po sobie mnóstwo publikacji, ale na ile może być to pociechą? Szczególnie dla tych, którzy go znali osobiście…

Nie jestem zbyt zadowolony

Na  frontowej stronie okładki, na kolorowym zdjęciu, widać Czesława Niemena  stojącego na kamiennym nabrzeżu rzeki. Pewnie Sekwana. Pewnie Paryż. U Niemena elegancja i luz, jak na 1966 rok: fryzura już prawie beatlesowska, biała koszula, czarne spodnie, buty modnego wówczas fasonu,  ze spiczastymi czubami, A w ręku naszego muzyka – zdjęta marynarka, aby pozować można było swobodniej .

Brytyjskie czy amerykańskie?

Z Jurkiem Rzewuskim, moim redakcyjnym kolegą z „Jazzu” i   z „Magazynu Muzycznego” (a także współpracownikiem z początków „Tylko Rocka”) rewelacyjnie rozmawiało mi się o rocku. Jurek nie tylko wyjątkowo dużo wiedział na ten temat, nie tylko przodował w rodzimej branży dziennikarskiej, jeśli chodziło o znajomość bieżących rockowych nowinek ze świata (a było to przecież w czasach przedinternetowych…), lecz też fajnie „socjologizował”, nie zapominając przy tym nigdy o muzyce,   miał swoje ciekawe teorie na temat niektórych rockowych zjawisk, jak też - artystycznego rozwoju znaczących zespołów.

39,99

Sytuacja, jakiej byłem ostatnio świadkiem w jednym z warszawskich centrów handlowych. Gość w średnim wieku właśnie wyszedł ze sklepu płytowego jednej z wielkich sieci handlowych. Po odejściu od bramki przystaje i najwyraźniej z zadowoleniem ogląda swój zakup: longplay. Ja też przed chwilą wyszedłem z   tego sklepu, sprawdzałem co nowego pojawiło się w winylach. Domyślam się więc, dlaczego facet może być tak zadowolony.

Mira i Ania

Dziś jeszcze jedno. Ale też pojawi się temat Nalepy i Breakoutu. Właśnie dotarła do mnie płyta z soundtrackiem filmu Marii Sadowskiej Sztuka kochania , pewnie wszyscy już wiedzą -   obrazu o Michalinie Wisłockiej. Nie będę ukrywał: tego filmu dotąd nie widziałem, bo w obecnym stuleciu nabrałem takiego nawyku, że seanse kinowe najbardziej lubię we własnym domu. Jeśli pominąć jakieś wyjątkowe okazje telewizyjne, prawie wyłącznie oglądam filmy z DVD.

Akurat to miałem w domu

31 marca miałem wieczór autorski w Tomaszowie Mazowieckim, z moją książką Tadeusz Nalepa. Breakout absolutnie . Impreza   odbyła się z inicjatywy Krzysztofa Jochana, wielkiego fana Tadeusza Nalepy (i w ogóle fana polskiego rocka sprzed lat), prowadzącego w swoim domu fotograficzno-muzyczno-wspominkową Galerię Na Wsi Niebrów . Spotkanie miało miejsce w tomaszowskim Miejskim Centrum Kultury, którego pracownicy pod wodzą pani dyrektor Anny Zwardoń,   zadziałali   wspaniale (pomogła też Miejska Biblioteka Publiczna).

Nie sądziłem...

W drugiej połowie marca byłem na spotkaniu z Adamem Nergalem Darskim i Johnem Porterem, zorganizowanym   w warszawskim Studiu   U22. Spotkanie odbyło się w związku z polską premierą albumu Songs Of Love And Death , który obaj wspólnie przygotowali i nagrali pod szyldem Me And That Man. Tę udaną propozycję Nergala i Portera – odtworzoną   tego wieczoru dla osób mniej lub bardziej z „branży” na bardzo dobrej aparaturze w klubie przy Alejach Ujazdowskich - może też poznać i docenić rockowa Europa .

Słuchać na okrągło

Dziesięć dni temu minęła okrągła, smutna rocznica. Dziesiąta rocznica śmierci Tadeusza Nalepy. Nie pisałem o tej rocznicy 4 marca, bo pisanie o rocznicach odejścia osób które znałem i ceniłem, jest dla mnie z każdym rokiem coraz bardziej bolesne.

Na pewno się zgadza

To były takie czasy, że gdy naprawdę interesowałeś się rockiem – wielka była szansa, że także zainteresujesz się serio jazzem. To był przełom lat 60. i 70., oba gatunki miały coraz więcej   wspólnego ze sobą, pojawił się też łączący je nurt   jazzrockowy, inicjowany zarówno przez rockmanów, jak i przez jazzmanów (którzy ostatecznie wypracowali sobie gładszą i bardziej erudycyjną   konwencję „fusion”).

50 tysięcy

Pamiętam, jakie zdziwienie w rodzimej muzycznej branży wzbudził taki oto ruch firmy fonograficznej Polton. Debiutanckie płyty Closterkellera i Chłopców z Placu Broni wydała tylko na CD. To był rok 1990 i na całym świecie winyle od szeregu lat w odwrocie. Na świecie już w najlepsze trwała epoka nowego nośnika muzyki, srebrzystego dysku. Ale   u nas ten praktyczniejszy i świetnie brzmiący   fonograficzny wynalazek, gwarantujący za każdym razem tę samą jakość odtwarzania, wykluczający pojawianie się trzasków i szumów, przyjmował się opornie, był drogim luksusem. Fanom brakowało odtwarzaczy CD. W Polsce królowały kasety magnetofonowe, firmowe-legalne i, mające zdecydowaną przewagę na rynku, pirackie. I Polton najwyraźniej wychylił się trochę przedwcześnie, a przynajmniej tak można było sądzić…

Za krótko

Jedną z imprez towarzyszących festiwalowi Opole ’71 był recital Czesława Niemena i jego zespołu. W trakcie tego koncertu przedstawiciel Polskich Nagrań wręczył Niemenowi Złotą Płytę za longplay Niemen Enigmatic . Po burzliwych oklaskach publiczność zaczęła śpiewać artyście Sto lat!

Z moich wycinków prasowych: To samo wrażenie

W grudniu 1998 roku w rubryce amerykańskiego   miesięcznika „Guitar World”, zatytułowanej   „The hour of music that rocks my word” („Godzina muzyki, która kołysze moim światem”). pojawił się Ozzy Osbourne.